Co mamy w apteczce na kilkumiesięczną podróż?

Zdrowie w podróży to temat rzeka i niełatwo było nam wybrać złoty środek do naszej apteczki. Szczególnie trudno jest spakować się na długie wyjazdy, kiedy trzeba znaleźć kompromis pomiędzy byciem zapobiegliwym, a dźwiganiem wielu niepotrzebnych rzeczy. Dlatego zebrałam listę rzeczy, które wozimy ze sobą jako apteczkę podróżną. Chcieliśmy wziąć środki, które będą naprawdę potrzebne. Głównie takie, które będą potrzebne szybko, kiedy nie będzie możliwości, siły czy ochoty na wizytę w lokalnej aptece albo przychodni.

Uważam, że leków dostępnych bez recepty nie warto pakować za dużo. Prawie na całym świecie w aptekach znajdziemy znane nam marki i bez problemu dokupimy to, co jest akurat potrzebne. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że kwestia stosowania antybiotyków i preparatów na receptę na własną rękę dla niektórych może wydawać się kontrowersyjna. Wszystko zależy jednak naszego charakteru i charakteru wyjazdu. Na typowo turystycznej trasie raczej nie będzie problemu z dostępem do przychodni i apteki z personelem znającym angielski. My odbijamy czasem trochę dalej od cywilizacji, poruszamy się trochę wolniej, na rowerach, i cenimy sobie niezależność. Dlatego nasza lista rzeczy w apteczce zawiera również środki na receptę.

Oczywiście moja lista nie zastąpi konsultacji z lekarzem medycyny podróży, ale być może będzie dla Ciebie interesującym punktem odniesienia.

Środki opatrunkowe i tym podobne

Bandaże i plastry najlepiej spakować według własnego uznania, jednak podpowiem, że jeśli ktoś jest taką ciamajdą jak ja, warto mieć zawsze kilka przy sobie 🙂

Ja zawsze zabieram białe plastry z opatrunkiem do cięcia – skóra pod nimi najlepiej oddycha i mają dobry, łatwo zmywalny klej, który nie uczula i nie powoduje podrażnień. Warto wziąć szersze, nadadzą się zarówno na skaleczony palec, jak i porządnie rozwalone kolano. Do tego kilka gazików jałowych i lepiec, przyda się też opaska podtrzymująca – plastry lubią się odklejać jeśli jest gorąco.
Opaski elastycznej do tej pory nie mieliśmy, bo stwierdziliśmy, że kupimy ją w razie potrzeby. No i zaopatrzyliśmy się w nią ostatnio, bo trochę zepsułam nadgarstek i bolał mnie przy najechaniu na najmniejszą nierówność.

Ze środków do odkażania wybraliśmy Octenisept – to ten używany w szpitalach, np. przed zastrzykiem. Zabija większość zarazków. Jedynym problemem jest to, że najmniejsze opakowanie to 50 ml, ma jednak wygodny atomizer i podobno działa znacznie skuteczniej niż woda utleniona i gaziki leko. Czasem używamy go też do odkażania rąk.

Zakupiliśmy też dwa opakowania różnych szwów zewnętrznych – tych plasterków do zamykania ran. Prawie nic nie ważą, a nigdy nic nie wiadomo. Na większe rozcięcia będą jak znalazł i nie będzie dylematu, czy rana już kwalifikuje się do szycia (czyli do wizyty w szpitalu), czy jednak poczekać i zobaczyć co się stanie.

Środki przeciwbólowe

Na wyprawy do Azji polecamy paracetamol – wszystkie inne rozrzedzają krew i nie można ich stosować jako środków przeciwgorączkowych przy podejrzeniu np. dengi. Nie warto zabierać dużego zapasu, bo co jak co, ale tabletki przeciwbólowe kupimy wszędzie bez problemu. Kobietom z bolesną menstruacją przypomnę o spakowaniu kilku tabletek takich środków, jakie akurat pomagają.

Środki na problemy żołądkowe

Tej sekcji poświęciliśmy najwięcej miejsca w apteczce, bo nie ma nic gorszego niż przedłużająca się biegunka w podróży. Na szczęście nasza apteczka działa teraz jak talizman i wszystkie kłopoty omijają nas z daleka 🙂

Węgiel – podstawa w leczeniu łagodnych problemów żołądkowych. Pominęliśmy go przy pakowaniu się rok temu. Teraz zabraliśmy całe spektrum leków – i silnych i słabych. Przy każdym bólu brzucha łykamy kapsułkę węgla i po godzinie-dwóch wszystko jest w porządku. Zdecydowanie polecamy! To naturalny środek, który nie obciąża wątroby, i najczęściej nie ma potrzeby stosowania niczego mocniejszego, a oszczędzi nam gorszego samopoczucia. Nie musimy analizować, czy nasz stan jest już na tyle poważny, żeby wdrożyć poważniejsze leki – zaczniemy się martwić, jeśli węgiel nie pomoże 😀

Stoperan – albo inne środki zatrzymujące biegunkę. Nie polecamy ich stosowania, bo likwidują tylko skutek, a nie przyczynę problemu, i utrudniają organizmowi pozbycie się szkodliwych substancji. W praktyce jednak czasem biegunka może nas dopaść w momencie, kiedy musimy przemieścić się z miejsca na miejsce bez stałego dostępu do toalety po drodze 🙂 W apteczce jest, jednak do użycia w ostateczności.

Elektrolity – przy dłuższych problemach żołądkowych łatwo o odwodnienie organizmu, wtedy jesteśmy jeszcze słabsi i trudniej dochodzimy do zdrowia. Warto mieć kilka saszetek, bo trudno je zdobyć po drodze. Oprócz lub zamiast elektrolitów polecam też picie wysokomineralizowanej wody, jeśli taka jest dostępna – warto czytać składy chemiczne, bo niektóre wody, np. gruzińskie, zawierają całe spektrum potrzebnych pierwiastków.

Nifuroksazyd – stosowany do leczenia biegunek bakteryjnych. Jeśli węgiel nie pomógł i problem nie mija, to jest to kolejny do zastosowania środek. Warto podczas kuracji zachować lekkostrawną dietę – ulotka zawiera informacje, jakich produktów unikać. Od jakiegoś czasu dostępny w Polsce bez recepty.

Antybiotyki – jeśli wraz z problemami żołądkowymi występuje podwyższona temperatura ciała, powinniśmy udać się do lekarza. My zaopatrzyliśmy się w antybiotyki na wypadek gdybyśmy byli daleko od miejsca, gdzie jakiś medyk będzie potrafił się z nami skomunikować. Jeśli problemom z żołądkiem towarzyszy gorączka, należy skonsultować się z lekarzem nawet jeśli podejmiemy antybiotykoterapię na własną rękę! W naszej apteczce znalazła się azytromycyna – jeden z najbardziej uniwersalnych antybiotyków, który sprawdzi się zarówno przy ostrym zatruciu jak i np. anginie. Oprócz tego zabraliśmy poleconą nam przez lekarza medycyny podróży rifaksyminę na poważne zatrucia. Niestety jest dosyć drogi- opakowanie na podwójną kurację to koszt ok 120zł.

Enterol – probiotyk stosowany do leczenia i zapobiegania biegunkom podróżnych. Można go łykać kilka dni przed wyjazdem profilaktycznie, my szczerze mówiąc o tym zapomnieliśmy i tak sobie z nami jeździ nieużywany, bo jak na razie stosowanie leków ograniczyliśmy do węgla. Świetnie wspomaga dochodzenie do zdrowia po zatruciach, pomaga przywrócić naturalną florę bakteryjną.

Malaria

Obecnie podróżujemy w strefie malarycznej, malaria była dla mnie dość poważnym zmartwieniem. O naszym podejściu do tematu możesz przeczytać w osobnym artykule.

Inne

Znając moją skłonność do kataru na zimny Kirgistan wzięłam krople do nosa i szybko zużyłam całe opakowanie. Często prześladuje mnie też zapalenie ucha, z poprzedniej podróży przywiozłam do Polski jedno, które rozwijało się już od miesiąca, nie było jednak na tyle poważne, żeby udać się z nim do lekarza. Tym razem wzięłam opakowanie kropelków z antybiotykiem stosowanych na tę przypadłość (Dicortinef). Stale stosuję też leki antyalergiczne, musiałam więc zabrać trochę ze sobą. Spakowałam też kilka tabletek mocnego wapna na wypadek silnej reakcji alergicznej po ukąszeniu lub zjedzeniu jakiegoś nowego produktu. Ta część uwzględnia preparaty, które często są potrzebne mi i najprawdopodobniej nie przydadzą się nikomu innemu. Zachęcam zatem do przyjrzenia się własnemu organizmowi i przemyślenia co najbardziej może się przydać Tobie.

Zabraliśmy też Tribiotic – antybiotyk do stosowania na skórę dostępny w wygodnych saszetkach. Świetnie pomaga w gojeniu babrzących się ran, przydatny również na paskudne pryszcze 🙂

Tym razem spakowaliśmy też opakowanie Fenistilu – żelu do miejscowego stosowania po ukąszeniach i oparzeniach, niwelującego swędzenie i pieczenie. Został mi w domowej apteczce po mieszkaniu w Bieszczadach, gdzie prześladowały mnie osy. Niestety na swędzenie po ugryzieniach mrówek nie pomaga – poszukajcie czegoś innego.

Dodatkowo warto spakować nożyczki, ze dwie agrafki, rękawiczki jednorazowe na wypadek konieczności udzielenia pomocy obcemu i przede wszystkim termometr. Najlepiej taki alkoholowy, bo nie waży dużo, a jest precyzyjny. W razie czego będzie dużo łatwiej ocenić powagę sytuacji, bo większość niebezpiecznych chorób tropikalnych rozpoczyna się gorączką. Termometr daje wynik jednoznaczny i nie pozwala na pomylenie objawów poważnej choroby ze złym samopoczuciem spowodowanym kumulacją zmęczenia i osłabienia.

To byłoby na tyle. Jeśli coś pominęłam, śmiało pisz w komentarzach. Przypomnę jeszcze o tym, że apteczkę trzeba czasem przejrzeć i dokupić środki, które się zużyły, najlepiej będąc w większym mieście. My rok temu obudziliśmy się trochę z ręką w nocniku, a dokładniej to z rozwaloną ręką Krzyśka, bo okazało się że w całej Stepancmindzie pod Kazbekiem nie było żadnych (!) środków opatrunkowych 😀

W planach mam jeszcze jeden artykuł o zdrowiu. Będzie dotyczył wody i metod jej oczyszczania, zapraszam więc do śledzenia tej kategorii na blogu.

Blog domowy – warto poczytać